Mając w planach wycieczkę do Kioto postanowiłam tym razem, że warto jeden z dwóch dni poświęcić na zobaczenie Nary- pierwszej stolicy Japonii mieszczącej się regionie Kansai. W ciągu ostatnich dwóch lat nie udało mi się jeszcze tam dotrzeć i już wiem, że był to duży błąd z mojej strony. Nara to moim zdaniem jedno z piękniejszych i ciekawszych miejsc jakie do tej pory odwiedziłam. Czym mnie urzekła?
Nara- Jak dojechać do Nary?
By dostać się do Nary wystarczy wsiąść na stacji głównej w Kioto do expressu JR „Nara Line Rapid Service”, wcześniej oczywiście kupić bilet za 710¥ i po 45 minutach podróży jesteśmy już w centrum miasta. Pociągi te jeżdżą co 30 minut. Dla podróżujących z JR Pass’em warto dodać, że pociąg ten wlicza się w zawarte w nim przejazdy ? Po samej Narze podróżować można albo autobusami albo pieszo, gdyż prawie wszystkie główne atrakcje byłej stolicy Japonii znajdują się w Parku Nara oddalonym od dworca o około 2 km. My zdecydowaliśmy się jednak na przejazd tej strasy autobusem, za co od osoby zapłaciliśmy po 210¥. Z czego przede wszystkim znana jest Nara? No właśnie z parku, o którym już wspomniałam, ze znajdujących się w nim świątyń, w tym między innymi ogromnej drewnianej Tōdai-ji oraz uwaga uwaga… ponad 1200 spacerujących sobie wolno po całym mieście, choć głównie w okolicach Parku Nara, pięknych i niezwykle kontaktowych jeleni sika 😀 W niektórych przewodnikach napisane jest, że są to daniele inni mówią, że jelenie wschodnie- nie ważne 😛 są kochane i cudowne jak większość zwierząt, a w dodatku są nieprawdopodobnymi łakomczuchami, ale o tym za chwilę ?
Nara- pierwsza stolica Japonii
Jak już wspomniałam Nara była pierwszą stolicą Japonii. A dokładniej było nią Heijō-kyō założone w miejscu obecnej Nary. Stolicą kraju było niedługo, bo jedynie od 710-784 roku. Jednak to wtedy narodziła się japońska cywilizacja, ukształtowała tożsamość narodowa oraz powstało silne, scentralizowane państwo japońskie. Miasto to zostało wybudowane na wzór chińskiej stolicy Chang’an, która przez wieki uważana była za miasto idealne, dlatego właśnie dopiero co formująca się dynastia cesarska w Japonii postanowiła skorzystać ze sprawdzonego już wcześniej modelu. To również w Narze na dobre rozkwitł buddyzm dzięki wsparciu kolejnych panujących w tamtych czasach cesarzy. Ze względu na coraz większy wpływ i rosnące ambicje polityczne klasztorów oraz zamieszkujących w nich buddyjskich mnichów w 784 roku centrum państwa przeniesiono do miasta Nagaoka. Aktualnie Nara jest stolicą prefektury o tej samej nazwie, zamieszkuje ją około 360 tysięcy mieszkańców i mieści w sobie zarówno zabytki wpisane na listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego jak i Przyrodniczego UNESCO.
Jak już wspomniałam, naszą wycieczkę po Narze zaczęliśmy od około 10 minutowej przejażdżki autobusem z dworca do Parku. Od samego początku widać było czym miasto szczyci się najbardziej. Nawet na siedzeniach w autobusie nadrukowane były podobizny wszędobylskich jeleni ?
Nara- jelenie sika
Mówiąc szczerze, jadąc do Nary wiedziałam, że przede wszystkim będę w niej zajęta zabawą i kontaktami z chodzącymi sobie po niej wolno zwierzakami, nie przypuszczałam jednak, że będzie ich aż tak dużo. Gdzieś tam z tyłu głowy miałam wizytę na Miyajimie, gdzie również podobizny Bambi chodziły sobie wolno pomiędzy turystami, jednak liczba jeleniowatych plątających się po całej Narze, nawet po ulicach, przez co porozstawiane są specjalne znaki drogowe, była zdecydowanie większa. Dla wielu turystów to właśnie te czworonogi stają się głównym powodem i atrakcją wycieczki.
Gdy tylko wyszliśmy z autobusu pierwsze co, poszłyśmy razem z Oliwią kupić specjalne przekąski, na których nawiasem mówiąc, miejscowi muszą zbijać dziennie fortunę ? Jeleni nie należy karmić niczym innym, choć te „specjalne smakołyki” nazywane shika-senbei wyglądały mi na nasze zwykłe oblaty ? Przyznam, jednak, że pod koniec dnia zdarzyło nam się poczęstować jednego niezwykle natrętnego, albo po prostu nieprawdopodobnie towarzyskiego jelenia, wafelkiem po lodzie. I tak jakimś cudem daliśmy radę zjeść same lody, choć nasz nowy kolega bardzo chciał nas także w tym wyręczyć.
Wracając jednak do tematu. Gdy kupiłyśmy już po paczce jelenich krakersów, każda po 150¥, nieprzygotowane zupełnie na to co się wydarzy, z wielkim entuzjazmem postanowiłyśmy karmić jelenie. Gdy tylko próbowałam rozerwać papierek, którym otoczone były krakersy, nagle jakby teleportowało się wokół mnie z 6 głodnych jelenich pysków. I wszystko było by super, bardzo mi się cała ta sytuacja podobała, aż do momentu gdy dla jednego z nich robiłam to wszystko za wolno i by mnie pogonić postanowił…ugryźć mnie w tyłek 😀 tak! Tak wyglądał mój pierwszy kontakt z jeleniami z Nary. Odruchowo więc rzuciłam na ziemię wszystkie krakersy z czego miejscowi przyjaciele zdawali się być wyjątkowo zadowoleni. Dosłownie minutę później inny (lub ten sam, kto go tam wie) mały terrorysta postanowił ugryźć w pupę inną turystkę dzięki czemu zrobiło mi się dużo raźniej 😛
Po kilkunastu minutach opracowaliśmy jednak system kupowania i szybkiego chowania krakersów przed jeleniami, tak by w ręce trzymać tylko pokruszone kawałki i od tego czasu zwierzaki stały się na nowo moimi przyjaciółmi 😛 Dodatkowo trzeba przyznać, że są to niesamowicie mądre zwierzęta, które przez lata, prawdopodobnie obserwując ludzi, bo nie wyobrażam sobie, że ktoś miałby je tam tresować, nauczyły się kłaniać, tak jak robią to Japończycy na przywitanie. Stając więc naprzeciwko któregokolwiek z nich i skłaniając się w kierunku jelonka, on odwzajemniał ukłon prosząc o krakersa. Choć może to już było przedwczesne podziękowanie ?
W całym parku porozstawiane są również tabliczki, na których opisane są wszystkie „zagrożenia”, które mogą powodować tamtejsi czworonożni mieszkańcy ? Poza gryzieniem należy się podobno również spodziewać kopania, dźgania rogami i powalania, muszę jednak powiedzieć, że jest to chyba napisane lekko na wyrost by ludzie po prostu delikatnie obchodzili się z żyjącymi bądź co bądź „u siebie” łaniami i jeleniami.
Nara- skąd się wzięły jelenie?
Legenda głosi, że Takemikazuchi-no-mikoto, jeden z szintoistycznych bogów przybył do Nary na białym jeleniu. Od tego czasu zwierzęta te uznawane były w tym mieście za święte i podlegały specjalnej ochronie. Do tego stopnia, że aż do XVII wieku za zabicie jelenia otrzymywało się również karę śmierci. Po II wojnie światowej pozbawione jelenie sika ich „boskości” jednak nadal uważane są one za prawowitych mieszkańców tamtejszej ziemi i bez problemów wchodzą sobie do sklepów, czy restauracji, z których nikt nawet nie myśli ich wyganiać ?
Jeżeli ktoś nie przepada za zwierzętami wizyta w Narze może być dla niego lekko uciążliwa, jednak dla mnie obcowanie z tymi „pluszakami” było nieprawdopodobną frajdą i przygodą. Z pewnością będzie nią również dla wszystkich dzieci, które muszą za rodzicami wlec się po wszystkich świątyniach w Kioto. Warto więc zapewnić im także trochę rozrywki i jak nie z powodu niesamowitych świątyń należących do Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO, o których napiszę kolejnym wpisie, to właśnie z powodu zamieszkujących Narę jeleni wybrać się tu choć na jeden dzień ?
p.s.
jako pamiątkę można przywieźć z Nary słodycze w kształcie jelenich bobków… wiem, że nie powinnam robić zdjęcia, ale nie mogłam się powstrzymać 😀
Jeżeli podobał Wam się wpis zachęcam do klikania serduszka w lewym górnym rogu oraz komentowania 🙂
6 komentarzy
Haha, slodycz w ksztalcie jelenich bbkow 🙂 czego to ludzie nie wymysla 🙂 I co dobre byly? Kosztowalas? 🙂
tak, przywieźliśmy do domu całą paczkę Mi osobiście średnio podeszły, ale mój Krzysiek się zajadał
To moje największe marzenie w Japonii- oczywiście z racji “czworonogów”. Na pewno wrócę do Twojego wpisu, głównie ze względu na świetne zbliżenia slodziaków: -)
Dzięki i zapraszam! 😉
Słodziaki 🙂 To musi być świetne miejsce 🙂 Nie słysząłam o nim wcześniej. Zanotowane 😉
o kurde, przesłodkie są *.*