Wycieczka w okolicę Fuji jest w planie prawie każdego, kto odwiedza Japonię. Ten najwyższy szczyt Japonii jest przecież symbolem Kraju Kwitnącej Wiśni. Mój wyjazd miał miejsce w połowie listopada. Jest to chyba jeden z najlepszych momentów by zawitać w te okolice. Zobaczcie jak wyglądał mój plan wycieczki, polecane restauracje, atrakcje i niesamowite spoty zdjęciowe. Koniecznie zobaczcie też całą galerię ze zdjęciami z tego wyjazdu.
Nad jezioro Yamanaka przyjechaliśmy w sobotę wieczorem. Jest to jedno z 5 wielkich jezior (Fujigoko) znajdujących się u stóp północnego zbocza najwyższego szczytu Japonii. Pozostałe 4 to Kawaguchiko, Shojikio, Motosuko i Saiko. Jezioro Yamanaka jest z nich wszystkich największe. Region ten słynie między innymi z pięknych jesiennych krajobrazów i właśnie to było celem naszej wycieczki. Pogoda zapowiadała się dobrze, więc nie pozostawało nic innego jak tylko spędzić jakoś miło wieczór i poczekać do rana, aż góra wyłoni się z ciemności.
Restauracja Chianti Como- gdzie na kolację przy Yamanako
Na kolację wybraliśmy się do oddalonej od naszego hotelu o 1,5 km włoskiej restauracji Chianti Como. Tak wiem, włoska restauracja, Japonia… Jednak uwierzcie. Po kilku latach w tym kraju nie zawsze chce się jeść sushi i ramen. Zadziwiające, co? Choć przyznam, że wstępnie miałam w planach kolację w cieszącej się bardzo dobrymi opiniami Nagomi, restauracji serwującej sukiyaki i shabu-shabu. Niestety, gdy szliśmy spacerkiem wzdłuż jeziora szukając miejsca na kolację, okazało się, że jest tego dnia zamknięta. Sobota wieczór. Ewidentny szczyt sezonu. No cóż, zdarza się.
Widoki po drodze były piękne. Księżyc, który wschodził nad jeziorem zostawiał na tafli piękne odbicie. Pomiędzy domami, pomimo ciemnej nocy, można też było zobaczyć górę Fuji. Romantico. Co do Chianti Como to polecam. Wszystkim tym, którzy odwiedzając Japonię akurat mieliby ochotę na jakieś niejapońskie jedzenie. Poza pizzą, która wyglądała super, ale smakowała przeciętnie, wszystko było bardzo dobre. W dodatku mają bardzo bogate menu z winami, sympatyczną obsługa, miłą atmosferę, przed wejściem zapalone pochodnie, a w środku lampki i otwartą na salę kuchnię.
Po kolacji spacerkiem wróciliśmy do hotelu. Zatrzymaliśmy się w Sun Plaza Fuji Hotel. Poza lokalizacją ciężko mi niestety wymienić jakieś zalety. Cena jak na warunki była zdecydowanie zbyt wysoka, onsen nawet ok, ale pokoje, czystość i poranne śniadanie, a raczej resztki, które z niego zostały, mocno obniżały dobre wrażenie. Od Polki, którą spotkałam przed spaniem w onsenie, dowiedziałam się, że hotel ten nie jest prowadzony przez Japończyków, co dużo by tłumaczyło w kwestii zorganizowania i zadbania. Zdążyłam zauważyć przez te kilka lat, że hotele w Japonii prowadzone przez Chińczyków, Hindusów czy Wietnamczyków zwykle mocno odstają standardem od tego, do czego przyzwyczaili mnie już japońscy gospodarze. Także tym, którzy chcieliby nocować bezpośrednio przy jeziorze i nie przeszkadzają im autobusy pełne wietnamskich i chińskich turystów (niestety potrafią zrobić niezłe bydło w onsenie,) to polecam. Innym sugeruję zrobić rezerwację wcześniej, nie tak jak my dwa dni przed wyjazdem i wybrać dzięki temu jakieś lepsze miejsce za dużo lepsze pieniądze 😉
Wschód słońca – wycieczka pod Fuji
Niedziela zaczęła się dla mnie już o 5:50 rano. Nie wiem jakim cudem, chyba przejęta tym, że budzik miałam na 6:45, obudziłam się już prawie godzinę wcześniej. Dzięki temu po szybkim sprawdzeniu, o której jest wschód słońca (6:21), zarzuciłam tylko kurtkę na piżamę, wyciągnęłam z nieprzytomnego Krzyśka ściśle tajną informację, gdzie są kluczyki od auta, wzięłam aparat i ruszyłam oglądać wschód słońca. Przejechałam wzdłuż brzegu kilka kilometrów i najlepszym miejscem do zrobienia zdjęć okazał się pomost przy Mairmo-dori w parku Nagaike. Wcześniej podjechałam jeszcze na inny punkt widokowy, który macie oznaczony na mapce pod wpisem , ale tam niestety te wszystkie piękne jesienne drzewa zasłaniały trochę widok na Fuji.
Dopiero wracając, już przy porannych promieniach słonecznych zaczęłam sobie zdawać sprawę z tego, jak w tej okolicy jest pięknie. Każde drzewo mieniące się pełną gamą kolorów, od intensywnego czerwonego, poprzez wręcz jaskrawy żółty aż po wciąż soczyście zielone liście. Szybkie śniadanie o 7:30, z którego w zasadzie już nic nie zostało po tym, jak wycieczki autobusowe wyruszyły w drogę, a obsługa nie spieszyła się za bardzo by je uzupełnić i ruszyliśmy w drogę.
Pagoda Chureito
Pierwszym miejscem, do którego chciałam podjechać jak najwcześniej, by uniknąć tłumów odwiedzających, była jedna z najbardziej znanych pagód w Japonii. Pięciopiętrowa Chureito należy do świątyni shinto Arakura Sengen i znajduje się na wzgórzu, z którego roztacza się piękny widok na Fuji i znajdujące się u jej stóp miasto Fujiyoshida. Wejście jest darmowe, a by podejść pod pagodę trzeba najpierw pokonać 398 schodów. Można też wybrać dłuższą trasę i wchodzić na górę zakręcającym co chwilę chodnikiem.
Na samej górze byliśmy przed 9 rano, a mimo to na miejscu była już spora grupa zwiedzającyh. Wszyscy jednak starali się nie wchodzić sobie wzajemnie w kadr i spokojnie czekali na swoją kolej, by uwiecznić ten piękny widok. Miejsce to jest szczególnie popularne wśród fotografów, gdyż pozwala na robienie typowo stereotypowych zdjęć z Japonii. Fuji, kwitnące wiśnie lub kolorowe drzewa i pomarańczowa pagoda. Ciężko wyobrazić sobie bardziej japońskie ujęcie.
#TravelTip
Chcąc zrobić sobie ładne zdjęcie z pagodą warto przejść dalej za podest, na którym wszyscy się tłoczą starając się o jak najlepsze ujęcie. Po prawej stronie od pagody, przy płotku jest pusto i widać wszystko, to co w ustalonym punkcie do robienia zdjęć 😉
Wyświetl ten post na Instagramie.
Przy malutkiej ścieżce za pagodą rośnie szereg drzew, a każde z nich miało inny kolor liści. Idealne do jesiennych fotografii. Schodząc na dół nie pozostawało nic innego jak podziwianie tych wszystkich pięknych kolorowych drzew rosnących wzdłuż schodów. No i Fuji, które towarzyszyło nam przez cały dzień. Pogoda była wręcz idealna. W dodatku w kilku miejscach można było znaleźć tabliczki z ostrzeżeniami przed dzikami, niedźwiedziami i…małpami 😀 Małp niestety nie widziałam, ale może ktoś z was będzie miał większe szczęście 😉
Park Oishi i kawiarnia z widokiem na Fuji
Po wizycie pod pagodą ruszyliśmy już drogą do Kawaguchiko. Krajobrazy po drodze bajeczne, drogi wzdłuż których rosną wręcz tunele z kolorowych liści. Baja. Kolejnym punktem tego dnia był park Oishi. Znany między innymi z pola krzaków kochia. Po polsku to podobno mietelnik żakula albo cyprysik letni. Jesienią zmieniają kolor z zielonego na czerwony, a później brązowy tworząc z Fuji w tle bardzo ładny obrazek. Na miejscu spotkaliśmy nawet młodą parę, która postanowiła zrobić sobie zdjęcia ślubne w tej scenerii.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Zaraz obok parku znajduje się urocza piekarnio-kawiarnia, w której nie tylko można napić się kawy, czy zjeść ciastko, ale serwują też zupy. Najważniejsze jest to, że to wszystko można zjeść i wypić na tarasie z widokiem na wulkan. Ładne wnętrze, przyjemny ogródek, ale jednak widok robi tam największą robotę. Lake Bake otwiera się o 10, więc był to idealny moment na kawkę i chwilę odpoczynku.
#TravelTip
W Japonii w bardzo wielu miejscach restauracje proszą o to, by najpierw znaleźć i zająć sobie stolik, a dopiero później podejść do kasy, czy wybrać sobie coś do jedzenia. W związku z tym żadnym faux pas nie jest poczekanie aż zwolni się stolik na tarasie, zostawienie swoich rzeczy w celu zarezerwowania miejsca i dopiero przejście po kawę i pieczywo. Wielokrotnie popełniałam ten błąd, że nie rezerwowałam sobie miejsca, bo wydawało mi się, że stoliki są puste, bo przecież nikt przy nich nie siedzi, a później okazywało się, że ktoś sobie je jednak zajął zostawiając na stole telefon albo torebkę na krześle. Tak. To Japonia. Tu można zostawić torebkę na krześle i pójść złożyć zamówienie 😀
Momiji corridor- wycieczka pod Fuji- co zobaczyć jesienią
Po pysznej kawie i świeżutkich ciastkach wróciliśmy się niecałe 2 kilometry, by zobaczyć korytarz momiji. Co to jest? Nic innego jak rosnące nad kanałem klony japońskie, które jesienią tworzą cudowny tunel z kolorowych liści zakończony pięknym mostkiem w oddali. Niedzielne popołudnie raczej nie było najlepszym momentem by się tam znaleźć, bo liczba drących się do siebie wzajemnie chińskich turystów zachwiałaby nawet spokój Dalajlamy.
#TravelTip
Najlepszym momentem na zobaczenie kolorowych drzew jest połowa listopada. Na początku grudnia liście zaczynają opadać, co również tworzy ładny obrazek. Góra Fuji widoczna jest w tym okresie prawie zawsze z samego rana, między 6:00-7:00. Nawet jeżeli w ciągu dnia schowa się za chmurami. Pamiętajcie też, że o 17 będzie ciemno, więc warto to uwzględnić w planowaniu swojej wycieczki pod Fuji jesienią.
Na miejscu odbywał się także momiji festiwal, w którym można wziąć udział co roku od końca października do połowy listopada. Wzdłuż drogi porozkładane są stragany z lokalnymi przysmakami i rękodziełami. Można było kupić między innymi rybę na patyku, pieczone kasztany, dango( deser w formie kulek z ciasta ryżowego, na które sama się skusiłam), zieloną herbatę, kraby, ostrygi, pieczone słodkie ziemniaki, różnego rodzaju grzyby i owoce persymony.
Gdzie na lunch w drodze z Kawaguchiko do Saiko?
Okolice tego klonowego korytarza i cały tern festiwalu był jednak tak zatłoczony, że postanowiliśmy szybko uciec. Jadąc w kierunku jeziora Saiko przystanęliśmy po drodze na lunch. Dobra, nie będę oszukiwać. Nikt jeszcze nie był głodny, ale w związku z tym, że wszędzie było TAK pięknie, to zachowywałam się jak typowy Azjata w Europie i o 13 bateria w moim telefonie była już kompletnie rozładowana. W związku z tym stwierdziliśmy, że druga kawa nie zaszkodzi, a w zamian za zamówienie może i telefon podłączą do ładowania 😉 Znaleźliśmy przy drodze uroczy domek, a tam co? Znowu włoska kuchnia…w restauracji o wdzięcznej nazwie Ristorante Provence 😀 Pogoda była piękna, więc siedliśmy wygodnie na tarasie. Widok mieliśmy na jezioro i alejkę z kolorowymi drzewami. W dodatku w całej Japonii nie jadłam chyba lepszej bruschetty. Kawka też niczego sobie. Polecam 🙂
Saiko Iyashi-no Sato Nenba- wycieczka pod Fuji- atrakcje
Jak tylko telefon się trochę podładował, a my skończyliśmy chill w słoneczku, to ruszyliśmy dalej. Kolejnym punktem wycieczki było jezioro Saiko i znajdująca się nieopodal wioska Saiko Iyashi-no Sato Nenba. Niegdyś okolica ta znana była z pięknych wiosek ze starymi domami i dachami ze strzechy w kształcie hełmów samurajów. Jednak gdy w 1966 roku przez region ten przeszedł tajfun, osuwająca się z gór ziemia zdewastowała domy. Po ponad 40 latach odbudowano 20 domów i odtworzono dawną scenerię z piękną górą Fuji w tle.
Dziś wioska jest wizytówką regionalnej kultury, historii i rzemiosła. W każdym z odbudowanych i zrekonstruowanych domów można cieszyć się tradycyjnymi wyrobami, a nawet spróbować samemu je stworzyć! Są też restauracje i kawiarnia, a za dodatkową opłatą w jednym z domów turyści mogą przebrać się w tradycyjne kimono, japońską zbroję czy strój ninja. Mi najbardziej podobał się domek, w którym sprzedawano wyroby ze szkła i metalu oraz kalejdoskopy. Drugim ciekawym miejscem była fabryka ozdób z tradycyjnych materiałów. Warto również wejść do domku z ceramiką i kadzidełkami.
Najbardziej charakterystycznym miejscem do robienia zdjęć jest most Fujimi. Choć tak naprawdę to cała wioska jest jak wyjęta z filmu. Przy ładnej pogodzie, a nie muszę już chyba po raz kolejny wspominać, że tego dnia była ona po prostu cudowna, widok na wulkan i mieszczącą się u jego stóp tradycyjną japońską wioskę, przez którą przepływa rzeka Honsawa urzeknie każdego. Miejsce warte odwiedzenia o każdej porze roku.
Jezioro Shoji
Z wioski ruszyliśmy już w stronę jeziora Shoji co chwilę zatrzymując się po drodze, bo akurat wypatrzyłam jakąś miejscówkę, w której koniecznie chciałam zrobić zdjęcie. Krzysiek zaczynał mnie już mieć dość i tym razem wcale mnie to nie dziwiło 😀 Jednym z ładniejszych miejsc, które mogę polecić jest park przy Saiko Wild Bird Forest Park. O ile wchodzenia do samej ptaszarni nie polecam, ptakom pewnie lepiej by jednak było na wolności, to łąką obok, z ogromnym drzewem i paleniskiem na środku była bardzo fotogeniczna. Dookoła oczywiście kolorowe drzewa i Fuji w tle.
Przy Shojiko głównym punktem wycieczki pod Fuji była plaża Tetego-hama, z której rozciąga się widok nazywany Kodaki Fuji. Patrząc właśnie z tego miejsca na najwyższy szczyt Japonii najpierw widzimy górę Omuro. Kodaki Fuji oznacza „górę Fuji z dzieckiem w ramionach”. Mniejsza Omuro opisywana jest tu właśnie jako dziecko aktywnego wulkanu. Miejsce to jest idealnym punktem na zakończenie wycieczki w okolice Fuji. Promienie zachodzącego słońca wciąż odbijają się od góry, za to sama plaża jest już schowana w cieniu.
Małą ciekawostką, którą udało nam się zaobserwować jest to, że w niedzielne popołudnia Tatego-hama jest chyba ulubionym miejscem miłośników stuningowanych samochodów. Japońska bananowa młodzież zjeżdża się tutaj swoimi mniej lub bardziej wypasionymi furami i robi im zdjęcia na tle jeziora i Fuji 😀 Przyznam, że był to dość osobliwy widok gdy je tak przestawiali, ustawiali maskami do siebie, tyłem do zdjęcia, bokiem, czy z maskotką na dachu. Jednak wsiadając do naszego samochodu, który niestety obszedł się smakiem sesji w tak urokliwym miejscu, stwierdziliśmy, że to przecież tak cholernie japońskie 🙂
Szczęście na koniec dnia…
Tym sposobem objechaliśmy w półtorej dnia całą górę dookoła. Wycieczka w okolicę Fuji okazała się być jedną z najbardziej udanych podczas tych kilku lat. Wracając żałowałam tylko, że nie udało mi się znaleźć jakiegoś dużego pola z trawą pampasową. Jesienią jest ona w Japonii bardzo popularna i rośnie dziko na każdym kroku. Najpiękniejsze są jednak takie duże skupiska w trakcie przebijających się przez nią promieni zachodzącego słońca. Wygląda to wtedy tak, jakby pole pokryte było jakimś białym magicznym puszkiem. No i co? Przy drodze z jeziora Shoji w kierunku miasta Fujinomiya trafiliśmy na sam koniec na ogrooomne pole, z dwoma drzewami na środku i Fuji w całej okazałości. Nie dało się tego dnia lepiej zakończyć. Swoją drogą w tej scenerii Fuji wyglądała trochę jak Kilimandżaro z sawanną u stóp, nie sądzicie?
Pamiętajcie też o całej galerii zdjęć z tego wyjazdu, w której znajdziecie kilka dodatkowych ciekawostek na temat tego regionu 🙂
Na mapie zaznaczyłam wszystkie miejsca, o których wspominałam w dzisiejszym wpisie.
Już dziś sprawdź ceny hoteli i zrób rezerwację w okolicy 5 jezior pod Fuji!
15 komentarzy
Lubię to ciebie zaglądać coraz bardziej Natalia. Dzięki za świetne poradniki. No i piękne foty – miałaś super szczęście z widocznością, co?
Dzięki! 🙂 to prawda- dzień wręcz idealny pod foty! 🙂
O Dziewczyno! Przez Ciebie nie mogę się zdecydować gdzie pojechać żeby oglądać Fudżi i zwiedzać! Najpierw Gotemba, teraz to! 🙂 no ale my z narzeczonym niestety będziemy musieli ograniczyć podróż do tych miejsc gdzie bedziemy mogli się dostać bez samochodu :/ nie można zobaczyć wszystkiego w tydzień… Ale przynajmniej moge się napatrzeć na Twoje zdjęcia 😀
A myśleliście o wynajęciu?? Np na jeden dzień właśnie po to żeby zwiedzić sobie okolicę Fuji?
Jak pięknie ta okolica wygląda jesienią! Ubolewam, że teraz na przełomie października i listopada nie dotarliśmy w okolice Fuji, ale byliśmy bez JR pass i trochę oszczędzaliśmy budżet. Ostatecznie stanęło na Takayamie, a potem ulubione Kyoto i pierwszy raz w Osace 🙂
I jak wrażenia z Osaki?? Byliście w Universal Studios? To zdecydowanie moje ulubione miejsce w tym mieście 😀
Hmm…raczej nie myśleliśmy, bo mimo że oboje mamy prawa jazdy od prawie 1o lat to nigdy nie jeździliśmy po tej drugiej stronie 🙂 i chyba trochę byśmy się bali. Ale skoro o tym wspominasz – to czy w okolicach Fudżi są jakieś miejsca gdzie można wynająć samochód właśnie tak na kilka godzin? Jeśli tak, to w sumie, może się zastanowimy i spróbujemy tylko tak na około się przejechać 🙂
Przy każdej stacji Shinkansen, ale nie tylko 🙂 Spójrzcie sobie np na mapę w Toyota Rent a Car. O wypożyczaniu samochodów w Japonii też ostatnio pisałam na blogu. A jeżdżenie po lewej stronie wcale nie jest takie straszne tym bardziej, że raczej nie mają tu rond, więc to co najtrudniejsze odpada 🙂
Dzięki Tobie wiemy już, gdzie się wybrać, kiedy odwiedzimy w końcu Japonię.
“Typowy Azjata w Europie” – dobre haha 😀 Chociaż ja na pewno robiłabym podobnie , bo jak tu się powstrzymać od robienia zdjęć w pięknych miejscach… A odnośnie jedzenia, faktycznie pizza wyglądała pysznie. Szkoda, że smakowała średnio.
W Kawaguchiko byliśmy tuż przed wsponaczką na Fuji! Cudne miejsce, ale latem nie tak fotogeniczne, jak jesienią! 😃
Piękna ta panorama z pagodą i Fudżi. Japonia to dziwny kraj im więcej się o niej dowiaduję tym bardziej mieszane uczucia mam 🙂 Z jednej strony tak niesamowicie delikatna sztuka, filozofia ZEN, a z drugiej najokrutniejsza zbrodnia w czasie IIWŚ (jednostka 731).
Ależ pięknie. Teraz to nie wiadomo kiedy będzie można ponownie podróżować, więc chociaż na twoje zdjęcia popatrzę…
Bardzo dziękuję za opis wycieczki! Wypożyczyliśmy auto i również pojechaliśmy zainspirowani twoim wpisem dookoła Fuji! Góra była widoczna doskonale a my zobaczyliśmy wiele ciekawych miejsc wokół niej! dzięjuję za fantastyczny blog i za nietypowe pomysły co zobaczyć 🙂
bardzo się cieszę, że wpis pomógł! 🙂