Dwa dni temu obchodziliśmy międzynarodowy Dzień Kobiet. 8go marca prawie na całym świecie płeć piękna świętuje i się bawi, a mężczyźni starają się nam ten dzień umilić kwiatami, czy podarunkami. W Japonii jednak dnia kobiet nie obchodzą. Może dlatego, że już 14 lutego jest tak zwany White Day? Pisałam o nim kiedyś w tym poście-> (klik). Jednak na 5 dni przed międzynarodowym dniem kobiet w Japonii obchodzone jest tak zwane Święto Dziewcząt, inaczej nazywane też Dniem Lalek, czyli Hina-matsuri. W dosłownym tłumaczeniu byłby to nawet festiwal lalek. Wszystkie japońskie dziewczynki zaraz po urodzeniu dostają lalkę na swoje podobieństwo. Co roku 3 marca w domach rodzinnych dziewczynek lalki te wystawiane są przez ich rodziców lub dziadków, a cała rodzina modli się o pomyślność, a przede wszystkim powodzenia i męża dla swoich pociech. Lalki, bądź cały ich zestaw, nazywany hina-ningyō może być wystawiony nawet na miesiąc przed Dniem Dziewcząt jednak nie powinien on stać zbyt długo, zwłaszcza już po 3 marca. Istnieje przesąd, który mówi, że gdy lalka danej dziewczynki będzie zbyt długo wystawiona, to będzie ona miała problemy ze znalezieniem odpowiedniego partnera i późno wyjdzie za mąż lub nawet zostanie starą panną.
Początków tej tradycji szukać można już w okresie Heian (lata 794-1185). Wszystko zaczęło się od hina- nagashi, czyli zwyczaju w którym spuszczało się rzeką aż do morza słomiane lalki, które miały przejmować od ludzi wszelkie złe duchy, problemy i cierpienia. Z czasem tradycja ta została odrobinę zmieniona i lalki kupowane są dziewczynkom i to właśnie one mają być chronione. Tradycyjny, pełny zestaw lalek hina- ningyō powinien być ustawiony w odpowiedniej kolejności. Składa się on z 7 platform pokrytych czerwonym dywanem, a na każdej z nich mogą zostać ustawione odpowiednie lalki.
Pierwsza platforma zarezerwowana jest dla Cesarza i Cesarzowej. Para cesarska usadzona jest przed złotymi ekranami, Cesarzowa trzyma w rękach wachlarz, a Cesarz coś, co w wolnym tłumaczeniu nazywane jest „rytualną pałeczką”. Po bokach ustawione mogą być lampiony, na których namalowane są kwiaty wiśni lub śliwki. Na drugiej platformie ułożone są trzy damy dworu zwane sannin-kanjo, trzymające zestawy do sake. Dwie z nich po bokach stoją, a tylko środkowa może siedzieć.Trzecia platforma została przeznaczona dla pięciu muzyków płci męskiej. Każdy z nich poza piosenkarzem trzymającym wachlarz, ma jakiś instrument. Pierwszy od lewej siedzi i trzyma mały bębenek taiko, drugi stoi z dużym bębnem ōtsuzumi, trzeci trzyma bębenek kotsuzumi, czwarty siedzi z fletem, a piątym jest stojący wokalista. Poniżej zasiadają dwaj ministrowie- Minister Prawej Strony- Udaijin i Minister Lewej strony- Sadaijin. Ten z lewej jest znacznie starszy, a z prawej młodszy. Pomiędzy nimi ustawione są stoliki z ryżem. Zaraz pod ministrami ustawione są drzewa- jedno z kwitnącą sakurą, a drugie z mandarynką. Pomiędzy drzewami ustawieni są trzej samurajowie chroniący pary cesarskiej. Na pozostały dwóch platformach szóstej i siódmej poustawiane mogą być różnego rodzaju małe mebelki, wozy, narzędzia i tym podobne. Na pierwszej z nich rzeczy używane w pałacu, a na drugiej poza pałacem.
Podczas piątkowego popołudnia w zasadzie przypadkiem trafiłam do buddyjskiej świątyni Kasuisai w Fukuroi, mieście sąsiadującym z Iwatą.
W związku z tym, że część kobiet oddaje swoje lalki do świątyń po ukończeniu 18 roku życia, właśnie w Kasuisai co roku od stycznia do końca marca można podziwiać niesamowitą wystawę japońskich lalek. Sama świątynia ma 600 letnią tradycję. Jej główna brama Sanmon miała zostać wybudowana w 1934, lecz przez 76 lat nie udało się jej dokończyć. Budynek ten został ukończony dopiero w 2010 roku. W bramie zostały ustawione figury Kongo- Rikishi, czyli jednego z obrońców w buddyzmie. Para, figur, czyli ziejący ogniem Agyo i Ungyo mający zamknięte usta próbując tłumić swój gniew, mają strzec świątyni przed jej wrogami.
Główną atrakcją wystawy była sala z 1200 lalkami ułożonymi na czerwonym dywanie. Tak naprawdę w każdym pomieszczeniu i korytarzu były poustawiane lalki, ale to przede wszystkim ten ogromny zbiór w jednej z sal przyciąga turystów.
Poza tym w innych pomieszczeniach można było podziwiać przyczepione do japońskich parasolek wiszące ozdoby, które wyglądały trochę jak karuzele z małych szmacianek czy figurek oraz całe mnóstwo gigantycznych piwonii, których ponad 500 sztuk kwitnie w jednym z ogrodów świątyni na przełomie kwietnia i maja. Poza tym wszędzie rozwieszone były papierowe ozdoby, a na jednej w wystaw podziwiać można było nawet lalki poukładane w pniach bambusa.
Błądząc tak trochę po pomieszczeniach świątyni spotkałam starszego mnicha, który zaczął coś do mnie mówić po japońsku. Niestety moja nauka nie poszła jeszcze aż tak do przodu żeby zrozumieć o co mu chodziło, w związku z czym zapytałam czy mógłby mi to powtórzyć po angielsku. Niestety sam nie potrafił mówić po angielsku, dlatego zawołał innego mnicha, który już na pierwszy rzut oka był obcokrajowcem. Przetłumaczył mi, że pierwszy ze spotkanych mnichów pytał czy nie chciałabym zobaczyć jak wygląda coś w stylu buddyjskiej mszy trwającej około 15 minut. Pierwsza jej część miała odbyć się na piętrze, druga na parterze. W związku z tym, że nigdy wcześniej czegoś takiego jeszcze nie widziałam podziękowałam za propozycję i powiedziałam, że bardzo chętnie zobaczę. Idąc na piętro mnich obcokrajowiec zapytał mnie skąd jestem. Jakież było moje zdumienie i jaki musiałam mieć śmieszny wyraz twarzy gdy na moją odpowiedź, że jestem z Polski mnich odpowiedział „ja też” ? Świat jest mały, a Polacy są dosłownie wszędzie. Mogą być nawet buddyjskimi mnichami w Japonii ? Okazało się, że mieszka w Kraju Kwitnącej Wiśnii od 15 lat. Od listopada zeszłego roku pracuje właśnie w tej świątyni w Fukuroi, jego rodzina mieszka w Osace, a w przyszłym roku planuje już otworzyć swoją świątynię. Na samym początku pokazał mi gdzie mogę siąść, a po zakończeniu pierwszej części rytuału zagadał po polsku żeby iść za nimi, usiąść na dole gdzie będę chciała, tak żebym dobrze widziałą, a po wszystkim chwilę porozmawialiśmy. Te takie jakby msze, może bardziej modlitwy odbywają się u nich 3 razy dziennie- rano o 6, o 11 i o 16. Ludzie mogą je także wykupić na terenie światyni i wtedy odprawiane są w konkretnej intencji. Niestety nie mogliśmy zbyt długo porozmawiać, gdyż musiał wrócić do swoich obowiązków, ale zaprosił mnie do nich po raz kolejny obiecując wtedy więcej czasu i odpowiedzi na moje pytania ?
Jeżeli podobał Wam się wpis zachęcam do klikania serduszka w lewym górnym rogu oraz komentowania 🙂
2 komentarze
Przyjadę to tam pojedziemy ☺
Good day! This is kind of off topic but I need some help from an established blog.
Is it tough to set up your own blog? I’m not very
techincal but I can figure things out pretty quick.
I’m thinking about making my own but I’m not sure where to begin. Do
you have any ideas or suggestions? Many thanks