W Japonii w tym roku jestem już po raz trzeci. Najpierw spędziłam półtora miesiąca zimą, później miesiąc latem, a teraz siedzę tu już od połowy września i jakoś nigdy nie było mi po drodze do Tokio. Nie wiem jak to się działo. Po zwiedzeniu okolic Iwaty i Hamamatsu wybrałam się do Kioto, później do Osaki, następnie znowu Kioto, a do stolicy Japonii jakoś nie udało się zawitać. Każdy z kim tu rozmawiałam nie potrafił uwierzyć, że mnie tam jeszcze nie było. Jednak nadszedł w końcu ten dzień i w związku z tym, że Jubilo grało mecz wyjazdowy z Tokio Verdy, co było dodatkowym bodźcem mobilizującym, postanowiłam w końcu się zebrać i odwiedzić to miasto. Co najlepsze- w ciągu ostatnich dwóch tygodni zaczęłam nadrabiać straty i byłam już tam dwa razy! 😛
Tokio znajduje się tak samo jak inne opisywane przeze mnie wcześniej miasta na Honsiu, czyli największej z japońskich wysp. Pod względem populacji jest 7. największym miastem na świecie, największym w Japonii i liczy ponad 13,2 mln mieszkańców. Swoją aktualną nazwę otrzymało dopiero w 1868r., wcześniej znane było jako Edo. W 1603r. była to mała osada rybacka, która roztaczała się wokół zamku, który był siedzibą władz wojskowych. Pozostali mieszkańcy, czyli rzemieślnicy, rybacy, kupcy i pospólstwo żyło w tak zwanym Dolnym Mieście, ciągnącym się w kierunku rzeki Sumida. Przez lata miasto było wielokrotnie przebudowywane za sprawą licznych pożarów, które z powodu drewnianej zabudowy bardzo często niszczyły posiadłości mieszkańców. Po okresie izolacji Japonii w XVII-XIX wieku stało się centrum, z którego na cały kraj napływała kultura zachodnia. W 1923 roku region Kanto, w którym znajduje się Tokio, nawiedziło ogromne trzęsienie ziemi, a 20 lat później miasto zniszczyły bomby zapalające podczas II wojny światowej, przez co ze starego Edo nie pozostało prawie nic. Odbudowa po wojnie totalnie zmieniła oblicze miasta. Obszar Tokio podzielony jest na 23 okręgi specjalne. Są to samorządne, specjalne jednostki terytorialne posiadające autonomiczną władzę. Wyjątkowość okręgów polega na tym, że mimo posiadania autonomii lokalnej rady muszą bezkonfliktowo funkcjonować razem w jednym, wielkim obszarze Tokio. Z tego powodu niektóre służby publiczne takie jak wodociągi, kanalizacja czy straż pożarna, zarządzane są przez radę metropolii Tokio. W stolicy Japonii niezwykle rozbudowana jest także sieć komunikacji miejskiej. Z powodu nieustannych korków na drogach najlepiej poruszać się jedną z 13 linii metra lub napowietrznymi liniami kolejowymi JR.
Wracając jednak do mojej pierwszej wycieczki… Żeby zobaczyć mecz wsiadłyśmy z Pauliną i Stellą w sobotę o 10 rano w Shinkansena i ruszyłyśmy na wschód od Hamamatsu. Droga expressem zajmuje 1 godzinę i 20 minut do stacji Shinagawa. Następnie wsiadłyśmy w taksówki i ruszyłyśmy w stronę ulicy Roppongi, gdzie w hotelach zostawiłyśmy tylko bagaże, wybrałyśmy się na szybki lunch i pojechałyśmy na Ajinomoto Stadium, którego pojemność wynosi niecałe 50 000 miejsc. Jubilo wygrało mecz przeciwko Tokyo Verdy 3:0, co wcale nie było takie pewne od początku. Już w pierwszej połowie za zagranie ręką w polu karnym czerwoną kartę zobaczył jeden z obrońców, a Krzysiek ratował swoją drużynę broniąc karnego. Po spotkaniu jednak było co świętować i po powrocie do hotelu szybko się przebraliśmy i pojechaliśmy zjeść kolację w Roppongi Hills. Ten ogromny kompleks nazywany „miastem w mieście” stworzony został przez dewelopera Moriego Minoru i zawiera w sobie biura, sklepy, ogrody, restauracje, sale kinowe i różnego rodzaju przejścia. Jego ozdobą jest wielki Pająk Maman- rzeźba na którą natknęliśmy się wychodząc już po kolacji z restauracji Rigoletto. Bardzo przyjemne miejsce, w którym gdy zarezerwuje się oddzielną salkę można w spokoju posiedzieć ze znajomymi przy pysznych przystawkach, winie i jak to było w moim wypadku- makaronie z gorgonzolą- taki japoński przysmak 😛
Roppongi, dzielnica w której spaliśmy, dosłownie znaczy „6 drzew” i pochodzi od ideogramu „drzewo”, który występował niegdyś w nazwiskach 6 lordów (daimyo), zamieszkujących kiedyś tę okolicę Tokio. Dziś jest jedną z rozrywkowych dzielnic nieśpiącego miasta. Nocne kluby tętnią życiem, wszędzie pełno barów i dyskotek przystosowanych specjalnie pod przyjezdnych. Mieszka tu także wielu zagranicznych biznesmenów, a ceny mieszkań są jednymi z najdroższych w całym mieście. Dzień przed naszym przyjazdem było Halloween, Alex, agent Jay’a, opowiadał nam, że nie przesadzając, na głównym skrzyżowaniu i ulicy, które specjalnie zamknięto na ten wieczór, znajdowało się około 2 mln przebranych osób. 2 mln!! To więcej niż mieszka chociażby w całej Warszawie… Niestety w niedzielę, w którą tam byliśmy, większość miejsc poza mniejszymi barami jest zamknięta… Także z planowanej wielkiej imprezy wyszedł tylko krótki spacer nocą po ulicach, na których pierwszy raz w Japonii spotkałam się z typowym nagabywaniem. Naprawdę aż nieswojo się czułam, gdy czarnoskórzy nachalnie zapraszali nas do swoich barów wzdłuż ulicy. Udało nam się jeszcze zrobić zdjęcie na tle Tokio Tower, 333 metrowej wieży telewizyjnej wybudowanej na wzór wieży Eiffla. Na poziomie 150m nad ziemią znajduje się punkt widokowy, na który można się dostać windą lub pokonując 600 schodów. Kolejny z nich jest na 250 metrach i jest 3 najwyższym punktem obserwacyjnym w całym Tokio. Wielu ludzi mówi, że Tokio Tower zepsuło panoramę miasta, bo zupełnie nie pasuje do otaczających je budynków. Inni zaś, że stało się charakterystycznym punktem na horyzoncie.
Kolejnego dnia mieliśmy w planach wielkie zwiedzanie, niestety pogoda nie dopisała i lejące się z nieba strugi deszczu pozwoliły nam tylko na wizytę w dzielnicy Shibuya. Od razu przy dworcu znajduje się pomnik psa Hachiko. Akita, który czekał w jednym miejscu przez 10 lat na swojego pana przy tej tokijskiej stacji, zasłużył na film opowiadający jego historię. Rolę głównego bohatera odgrywa Richard Gere, a każdy kto go nie widział powinien to zrobić. Wyciskacz łez, ale osoby kochające zwierzęta i mające psiaki w domu na pewno się tym filmem zachwycą. Pies swoim oddaniem i lojalnością zasłużył na pomnik z brązu, który odsłonięto w 1934 roku. Niestety podczas II wojny światowej został on przetopiony w ramach gospodarki wojennej. Jednak nikt w Tokio nie zapomniał o tym wspaniałym, wiernym psie i już w 1948 roku zamówiono kolejną figurkę i postawiono w tym samym miejscu.
Powiem tak. Za pierwszym razem gdy byliśmy w Tokio nie zrobiło ono na mnie jakiegoś specjalnego wrażenia. Naprawdę. Po tym co wszyscy mi opowiadali spodziewałam się chyba nie wiadomo czego. Fakt, że też nie za dużo zobaczyliśmy, a cały wyjazd skupił się jednak głównie na meczu. Jednak kilka dni temu odwiedziłam Tokio po raz kolejny i tym razem okazało się już niezwykłe, piękne i wspaniałe, ale o tym już w kolejnym wpisie 🙂
3 komentarze
Superowa ta Japońska Przygoda
Wyglada na to, ze Subaru wreszcie wzielo sie do roboty. Japonski producent na salonie samochodowym w Tokio przedstawil az 3 modele koncepcyjne.
You can definitely see your enthusiasm in the article you write.
The world hopes for more passionate writers
like you who aren’t afraid to mention how they believe.
At all times follow your heart.
Komentarze wyłączone