Arsene Wenger wydał w 1997 roku książkę pod tytułem „The Spirit of Conquest”. Pojawiła się ona jedynie na rynku japońskim. Po pracy w Nagoi Grampus napisał w niej, że w Kraju Kwitnącej Wiśni organizacja w lidze i klubach jest na najwyższym poziomie, a japońscy zawodnicy nie muszą wyjeżdżać za granicę, gdyż wszystko co ważne mają u siebie. Było to zaledwie kilka lat po starcie profesjonalnej ligi piłkarskiej, a z roku na rok coraz więcej w tym prawdy! Za 22 zawodnikami, których oglądamy co tydzień na boisku stoi cały sztab ludzi, którzy robią wszystko by Ci mogli skupić się jedynie na graniu w piłkę. Toshiya Goto to Kit Manager w grającym na najwyższym poziomie rozgrywek piłkarskiej ligi japońskiej Jubilo Iwata. O tyle, o ile praca na tym stanowisku w Polsce nie jest może specjalnie porywająca i wydaje się być dość nudna, tak w Japonii wygląda to trochę inaczej. Toshiya opowiedział mi o tym jak wygląda jego praca w Jubilo, jakie wymagania i przyzwyczajenia mają między innymi Daisuke Matsui i Shunsuke Nakamura, skąd wie czego potrzeba każdemu z zawodników, dlaczego co roku bierze udział w loterii wizowej, jak pomaga Mu agent Morioki, co dokładnie musi przygotować przed każdym meczem, co robią zawodnicy w szatni i z kim dzieli się tymi historiami oraz o tym jak to jest pracować po 15 godzin dziennie i dlaczego nie jest to dla Niego żadnym problemem.
W Jubilo pracujesz jako kit manager. W Polsce nie jest to może najciekawsze stanowisko, jednak w Twoim wypadku to zupełnie inna bajka. Opowiesz jak wygląda Twoja codzienna praca?
Moja praca to wsparcie, wsparcie i jeszcze raz wsparcie. Dla sztabu szkoleniowego i zawodników. Na co dzień przygotowuję stroje treningowe, buty, sprzęt potrzebny do treningu, w dniach meczowych muszę zapewnić zawodnikom cały sprzęt w hotelu, w szatni rozkładam stroje, przekąski, przygotowuję także ekspres do kawy. W autokarze rozdzielam paczki z posiłkami. Każdy wchodząc do środka po meczu może na wejściu wybrać sobie bentō (rodzaj japońskiego posiłku, przyp.red.) zawierające albo kurczaka, albo wołowinę, albo wieprzowinę albo rybę. Po meczu sprzątam szatnię. Podczas trwania treningów jestem odpowiedzialny za dostarczanie zawodnikom wody i napojów. Ćwiczenia odbywają się w różnych miejscach boiska, więc muszę mieć możliwość szybkiego przetransportowania i dostarczenia zawodnikom izotoników. Mam więc do dyspozycji meleksa, którym jeżdżę po boisku. Czasem gdy drużyna wyjeżdża dwa dni wcześniej na mecz, to podczas treningu biorę dział w końcowych gierkach zabawowych jeżeli brakuje zawodników.
Przy okazji meczów wyjazdowych masz też bardzo dużo pracy. Jak w Jubilo wygląda organizacja takiego spotkania?
Dwa dni przed meczem przygotowuję torby z całym sprzętem. Jeden dzień przed spotkaniem klubowa ciężarówka wyjeżdża w miejsce, gdzie drużyna będzie rozgrywała swój mecz. Zawodnicy nie muszą się o nic martwić ani o niczym pamiętać. Klub zapewnia im nawet płyny do kąpieli czy szampony. W dniu meczu, oczywiście tak samo jak w przypadku spotkań domowych, przygotowuję całą szatnię. Najważniejsze jest dla mnie by zawodnicy mogli się skupić tylko na grze, by nie musieli się martwić o nic innego. Gdyby ktoś zapytał „gdzie są moje skarpetki?” lub „gdzie są moje buty?” to by była moja porażka. Takie pytanie oznaczałoby, że źle wykonałem swoją pracę.
Są zawodnicy, którzy mają jakieś specjalne wymagania? W kwestii przygotowania sprzętu?
Oczywiście, że mają! Na przykład Kengo (Kengo Nakamura, napastnik Jubilo Iwata, przyp. red.), nie lubi mieć w spodenkach meczowych sznurka, więc muszę go wyciągać lub odcinać. Shunsuke (Shunsuke Nakamura, przyp. red.) co mecz musi mieć nowe getry. Niektórzy zawodnicy nie lubią grać w nowych getrach gdyż ślizga im się wtedy stopa w bucie, jednak Shunsuke co mecz potrzebuje nowych. W szatni przygotowuję także dla zawodników kąpiele przed meczami. Shunsuke, Kengo i Kentaro (Kentaro Ohi, przyp. red.) lubią gdy jest ona w odpowiedniej temperaturze. Nie może być ani za ciepła, ani za zimna. Daisuke (Daisuke Matsui, przyp.red.) zawsze ubierał koszulkę termalną bez rękawów, niezależnie od tego jaka by była temperatura… Jeżeli był zawodnikiem rezerwowym, to jeszcze po rozgrzewce przed samym wyjściem na mecz, wypijał w szatni kawę- espresso, ale z dodatkiem mleka i cukru. No i jeszcze jak się rozbierał! Zawsze musiał ściągnąć z siebie wszystko, rozebrać się do naga i dopiero się ubrać- nie mógł tego robić partiami! Miya (Tomohiko Miyazaki, przyp. red.) raz chce zagrać w podkoszulce z golfem i długim rękawem, a czasem w podkoszulce bez rękawów, więc muszę pamiętać by co mecz zabrać dla niego wszystkie możliwe opcje. Jego torba meczowa jest zawsze największa. Za to Daiki (Daiki Ogawa, przyp. red.) potrzebuje do gry różnych getrów- normalnych albo z pięcioma palcami, więc dla niego również muszę brać dwie pary.
Masz dużo do zapamiętania! Gdy nowy zawodnik przychodzi do klubu to musisz go o wszystko wypytać i zapisać!
Na początku zapisuję, później już pamiętam. Jednak to nie jest tak, że pytam ich jak mam przygotować ich sprzęt. Patrzę i obserwuję ich podczas obozu przygotowawczego w Kagoshimie oraz przy okazji sparingów. Sam wyłapuję takie niuanse. Tylko na samym początku, gdy zaczynałem pracę to zapytałem każdego o to, jak do tej pory wszystko wyglądało. To, co później to już moje spostrzeżenia.
Jak wyglądały początki Twojej pracy w Jubilo? Jesteś jednym z najmłodszych na swojej pozycji w całej lidze, a tak w ogóle to skończyłeś fizjoterapię. Dlaczego zostałeś kit managerem?
Zawsze lubiłem fizjoterapię, tematy związane ze szkoleniem piłkarskim, wsparciem zawodników, jednak zauważyłem, że nie mam odpowiednio wysokich umiejętności by zostać fizjoterapeutą lub trenerem. Jako student przyszedłem na jeden ze sparingów Jubilo, zobaczyłem z daleka jak wygląda ta praca i stało się to moim nowym celem. Zmieniłem swoje myślenie. Oczywiście dostanie się do tej pracy nie było takie proste. Wszystkie miejsca były zajęte, nie było ogłoszeń o rekrutacji, sprawdzałem również co chwilę stronę internetową, ale nic. Skończyłem więc studia, nie miałem pracy, bo cały czas liczyłem, że dostanę ją w Jubilo. Wróciłem więc do Aichi, rodzinnej prefektury, tam zacząłem pracę dorywczą w firmie pomagającej przy przeprowadzkach i spędziłem tak jeden rok. Nagle, w grudniu 2012 roku, w moje urodziny zadzwonił telefon. W słuchawce odezwał się ówczesny dyrektor sportowy Jubilo. Następnego dnia byłem już w Iwacie i rozmawiałem o pracy, a od sezonu 2013 zacząłem w roli asystenta kit managera. Malowałem linie na boisku, przygotowywałem piłki, nosiłem sprzęt na boisko treningowe…
Moment. Czyli nie należy to do obowiązków młodych zawodników?
Nie, to wtedy było moją pracą, a teraz robi to mój asystent. Uwielbiam pomagać zawodnikom. Kocham tę pracę. Zmieniłem swoje myślenie i teraz chcę być jak najlepszy w swojej aktualnej dziedzinie.
Mówiłeś, że jednym z Twoich obowiązków jest przygotowywanie strojów meczowych. To również Ty wybierasz kolory i wzory strojów na poszczególne sezony?
Nie, to Puma- sponsor techniczny Jubilo przygotowuje propozycje. Już dzień po zakończeniu sezonu zaczyna się opracowywanie nowych projektów i modeli.
Z tego co wiem to zarówno Jubilo jak i inne japońskie kluby sponsorowane przez Pumę jako pierwsze ubierają najnowsze modele sprzętu tej marki. Dopiero później trafiają one do topowych klubów europejskich takich jak Borussia Dortmund, czy Arsenal Londyn. Z czego to wynika?
W Japonii sezon rozpoczyna się w okolicach marca, w Europie startuje dopiero w sierpniu. Przygotowania, do których potrzebujemy sprzętu rozpoczynamy w zasadzie już w styczniu i to wtedy trafia do nas nowa kolekcja. Dlatego właśnie najnowsze modele Pumy trafiają najpierw do Japonii, a dopiero po kilku miesiącach grają w nich kluby europejskie.
Zarówno w zeszłym sezonie jak i w tym Jubilo w połowie rozgrywek zmieniło swoje stroje meczowe na kilka spotkań. Rok temu były one czerwone. Z marketingowego punktu widzenia- ciekawe posunięcie. Skąd wziął się ten pomysł?
Zgadza się. W zeszłym roku, tak jak wspomniałaś, limitowana edycja była w kolorze czerwonym, który nie jest jedną z barw klubowych. Był to typowy zabieg promocyjno- sprzedażowy. Czerwony nie jest kolorem Jubilo, dlatego kibice widząc takie koszulki w sklepie zaczęli je od razu kupować. Było to dla nich coś unikatowego, specjalnego. Klub sporo na tym zyskał.
W tym sezonie Puma wypuściła limitowaną edycję strojów meczowych pod nazwą „Step out”. W sierpniu piłkarskie kluby sportowe grały w specjalnie przygotowanym przez markę trzecim komplecie meczowym. Jubilo było jednym z 23 zespołów, dla których Puma przygotowała taki zestaw. Poza nami otrzymały go między innymi Arsenal, Borussia, Stuttgart, Leicester i inne japońskie kluby takie jak Cerezo Osaka, czy Kawasaki Frontale sponsorowane przez Pumę.
Wracając do Twojej pracy. Widziałam, że bywasz także dziennikarzem i piszesz do magazynu Jubilo…?
Tak, tak, zdarza się (śmiech).
O czym piszesz? Skąd się to wzięło?
3 lata temu zacząłem pisać o nowych piłkarzach, śmiesznych sytuacjach z ich udziałem podczas treningów. Kibicom się to spodobało i dostałem swoją rubrykę. Kibice oglądają zawodników tylko podczas treningów i meczów, znają ich jako piłkarzy. Ja chciałem by poznali ich także trochę z tej prywatnej, ludzkiej strony, by zobaczyli jakie mają charaktery. Na przykład Kengo nie lubi zastrzyków i jednego dnia poprosił innego zawodnika by trzymał go za rękę podczas ukłucia. Kengo jest łysy, ma image „bad boya”, więc dla kibiców, którzy przeczytali tę historię było to dość zabawne. Innym razem pisałem o Musie (Fozil Musaev, uzbecki zawodnik Jubilo, przyp. red.), który bardzo lubi siedzieć w saunie i oglądać japońskie magazyny ze zdjęciami bardzo skąpo ubranych pań ? Oczywiście nie potrafi czytać po japońsku, więc jedynie ogląda zdjęcia i się śmieje.
(w Japonii magazyny z nagimi, bądź bardzo skąpo ubranymi kobietami nie są uważane za pornografię. Tak jak w Playboy’u znajdują się w nich również normalne artykuły, a czytanie ich w miejscach publicznych, nawet w restauracjach, czy pociągach, nie jest niczym niezwykłym, przyp. red.)
Zawodnicy wiedzą o tym, że masz taką rubrykę, w której opisujesz tego typu sytuacje? Nie przeszkadza im to?
Tak, tak, wiedzą, mówią, że ją lubią (śmiech).
Rozumiem. Wróćmy jednak do Twojego oficjalnego stanowiska w klubie. Wiem, że w pracy spędzasz bardzo dużo czasu, ostatnio po całym dniu spędzonym w bazie musiałeś wrócić znowu do pracy dość późno, bo o 22…
Późno? To nie jest późno…
Jeżeli dla Ciebie nie jest to późno to tym bardziej! Nie jest to dla Ciebie problemem, że spędzasz w pracy w zasadzie całe swoje dnie?
Nie. Moja praca to moje hobby. Jestem tu, bo to lubię. Sztab szkoleniowy i zawodnicy mnie potrzebują. Zapewniam im dobre warunki do pracy każdego dnia i w każdym sezonie. To nie jest dla mnie kłopotliwe. To, że jestem w pracy codziennie od 7 rano do 23 nie jest żadnym problemem, bo tak jak wspomniałem- to moje hobby. Jeżeli bym chciał mógłbym wychodzić wcześniej. Jeżeli poczułbym się zmęczony mogę wyjść o 15, czy 16, ale…
Jesteś pracoholikiem…
Tak, jestem (śmiech).
A co z życiem prywatnym? Zostając tak długo w pracy nie masz czasu spotykać się ze znajomymi, rodziną…
…
Zawodnicy są Twoimi przyjaciółmi?
Tak! Moją rodziną! 😀
Chciałbyś pewnego dnia pracować z kadrą narodową? Czy wolisz zostać w piłce klubowej?
Zdecydowanie chcę pracować w klubie. Kluby mają długie sezony, podczas których rozgrywają wiele spotkań, kadra spotyka się tylko kilka razy w roku. Nie chodziłbym do pracy codziennie, nie mógłbym się widywać i rozmawiać z zawodnikami i sztabem każdego dnia.
Jakie jest w takim razie Twoje marzenie? Pod kątem pracy? Co chciałbyś robić?
Moim marzeniem jest praca w Europie w roli kit managera. Niektórzy japońscy zawodnicy chcą grać w klubach europejskich, tak samo ja chciałbym w takim pracować. Jako Japończyk jestem przyzwyczajony do ciężkiej pracy.
Wydaje mi się, że z takim podejściem i godzinami pracy, co miesiąc ogłaszaliby się „pracownikiem miesiąca” 😀 Poczyniłeś już jakieś kroki ku temu by załapać się do jakiejś europejskiej drużyny?
Co roku w styczniu biorę udział w loterii. Raz na rok 1000 Japończyków może wylosować dwuletnią wizę pracowniczą w Wielkiej Brytanii. Jednak nie jest to wiza typu working holiday. Jest to prawdziwa wiza pracownicza. Może uda mi się ją zdobyć. Będę wtedy miał rok na podjęcie pracy w Anglii i przez dwa lata będę mógł tam legalnie pracować. Może później udałoby mi się zostać. Gdy w zeszłym roku byłem w Londynie poznałem tam managera kilku japońskich zawodników, Yukiego Kobayashiego (były zawodnik Jubilo, teraz Heerenveen i kadra Japonii, przyp. red.), Morioki, czy Ideguchiego (Gamba Osaka, kadra Japonii, przyp. red.), który ma dobre kontakty w kilku angielskich klubach takich jak Southampton, czy Queens Park Rangers. Jeżeli uda mi się załatwić wizę, on obiecał znaleźć mi pracę w angielskim klubie. Poza tym oczywiście uczę się angielskiego. Najbardziej chciałbym pracować właśnie w Anglii, bo tam futbol to kultura, religia. W Japonii jest to dla ludzi tylko rozrywka. Tu po przegranym meczu kibic powie „ok, nic się nie stało, następnym razem będzie lepiej”, tam gdy Twoja drużyna przegra mecz to nie otworzysz swojego sklepu, albo nie pójdziesz do pracy, bo rozpaczasz.
W Japonii trwa teraz przerwa między sezonami. Pamiętam, że dla działu marketingu, sprzedaży, czy dla działu zajmującego się dystrybucją biletów był to najbardziej pracowity okres podczas roku. Dla Ciebie też to tak wygląda?
Nie, raczej nie… Przygotowuję się tylko do kolejnego sezonu. Do pierwszego treningu, obozu w Kagoshimie…
Jak wygląda taki obóz z twojego punktu widzenia?
Drużyna może się skupić jedynie na trenowaniu i eventach. Jak widzisz te pudła i kartony tutaj są już przygotowywane do wyjazdu (jesteśmy w ośrodku treningowym Jubilo, a obok nas stoi ze 20 ogromnych skrzyń załadowanych sprzętem sportowym, przyp. red.), w osobnym pokoju mam rzeczy dla sztabu szkoleniowego(sztab szkoleniowy Jubilo liczy 17 osób, przyp red.). Wszystko musi być spakowane tak, by zajmowało jak najmniej miejsca, ale oczywiście nie można niczego zapomnieć. Przygotowuję listę tego, co muszę zabrać dla każdego zawodnika i trenera, a później sprawdzam ją po kilkanaście razy. W hotelu, na obozie jeden z pokoi jest zupełnie opróżniany z mebli i tam tworzę swój magazyn. Każdy zawodnik ma swoją półkę, na której znajdzie czyste zestawy treningowe, pranie, zestawy do chodzenia po hotelu, zestawy na eventy, korki, buty, wszystko… Na obozie budzę się o 5:30, wychodzę z zawodnikami na spacer, jem śniadanie, ale bardzo szybko, mam na to jakieś 15 minut, jestem ciągle w biegu. Jadę na boisko treningowe, przygotowuję wszystko zanim zjawią się zawodnicy i sztab- piłki, buty, znaczniki- to czego będą potrzebować trenerzy do przeprowadzenia treningu. Po zajęciach znowu mam 10-15 minut na zjedzenie lunchu w hotelu, wpadam z plecakiem prosto z boiska i biegnę dalej. Po lunchu czas na pranie. Gdy skończę rozdzielam cały sprzęt na odpowiednie półki, numerami zawodników- 1,2,3 itd. . Gdy skończę znowu jadę na boisko i przygotowuję wszystko do drugiego treningu. Gdy ten się skończy znowu mam 15 minut, tym razem na kolację i pędzę robić kolejne pranie. Kończę zwykle około 21 i zaczynają się spotkania sztabu. Rozmawiamy o organizacji meczów w nowym sezonie, decydujemy w jakich kolorach będziemy grali przeciwko poszczególnym zespołom…
Decydujecie o tym już w lutym?! W jakim kolorze strojów będziecie grali na przykład we wrześniu?!
Tak. Sprawdzam też wtedy, czy nowym zawodnikom pasuje cały sprzęt, czy dobrze zostały dobrane rozmiary, zamawiam dla nich sprzęt w Pumie na cały kolejny sezon. Tak wyglądają prawie 3 tygodnie. Po powrocie z obozu zaczyna się dla mnie najbardziej pracowity czas. Zwykle mam tylko 2 tygodnie do rozpoczęcia sezonu. Pierwszy mecz jest zawsze bardzo ważny dla drużyny, tak samo zresztą dla mnie, gdyż pojawiają się nowe twarze, które mają nowe przyzwyczajenia i nowe zwyczaje, których muszę się nauczyć. Możliwe, że będę musiał zmienić organizację szatni, to gdzie kto będzie siedział… Muszę przyznać, że podczas pierwszego meczu zawsze jestem mocno poddenerwowany, w zasadzie to stresuję się podczas każdego meczu… choć może nazwałbym to raczej adrenaliną! Nie mogę niczego zapomnieć, muszę wszystko przygotować tak, żeby nikomu niczego nie brakowało i by nikt nie musiał nawet pomyśleć o szukaniu czegokolwiek. Ale ja lubię ten stres, tę adrenalinę! Moment przygotowywania szatni przed meczem to najbardziej interesująca część mojej pracy! To całe organizowanie… właśnie dlatego robię, to co robię. Jestem wtedy bardzo szczęśliwy, ale zestresowany ?
Przyznam szczerze, że wygląda to dość ciekawie- trochę inaczej niż w Polsce.. Czas jednak na ostatnie pytanie. Zbliżają się święta- jak zamierasz je spędzić? W Japonii obchodzicie je trochę inaczej niż my. Czytałam kiedyś w wywiadzie z Akahoshim, grającym swego czasu w Pogoni Szczecin, że jedną z tradycji jest zjedzenie kurczaka z KFC, to prawda?
(śmiech) Tak, to prawda. Powstała jakaś taka tradycja (śmiech). Ja pewnie będę „świętował” z Jubilo, w pracy. Japończycy Boże Narodzenie spędzają zwykle ze swoimi „drugimi połówkami”. Trochę tak jak w Walentynki, nie z rodziną… Ja Święta spędzę w klubie.
Gdybyście chcieli na bieżąco śledzić to, co dzieje się u Toshiyi, nazywanego przez nas po prostu “Tosią” to wpadajcie na Jego konto Instagramowe –> instagram.com/tosia13gato na którym dzieli się ze światem swoją pasją 😉
11 komentarzy
Super zaangażowanie! Dobrze, że za sportowcami stoją osoby nie mniej zaangażowane w swoją pracę niż oni. To w końcu gra zespołowa i przecież chodzi o cały zespół…też o tych, których nie widać 😉 Natalio fajny, świeży tekst i znów poznałam kawałek Japonii dzięki Tobie.
Dokładnie! Bardzo ciekawy wywiad pozwalający poznać Japonię od innej, sportowej strony 🙂
Ale fajnie, że miałaś okazję przeprowadzić taki wywiad. To jest naprawdę niepowtarzalna okazja być tam i poznawać japoński świat z tak wielu różnych perspektyw!
Szanowna Pani Natalio, znalazłam się tu po przeczytaniu ciekawego wywiadu z Panią na weszlo.com Będę tu częściej zaglądać.
Ps. Imię Krzysztof ma swoje znaczenie, pochodzi z połączenia dwóch greckich słów. Polecam sprawdzić! Pozdrawiam!
Bardzo dziękuję! I zapraszam jak najczęściej!
Co do imienia chodziło nam tylko o to, że nadając je w Polsce nie przywiązujemy aż takiej wagi do jego znaczenia i nie każde imię coś oznacza 🙂
Ale dzięki Pani wiemy już teraz dokładnie, co oznacza Krzysztof- człowiek w końcu uczy się całe życie! 🙂
Ciekawe – podrzuciłaś mi zupełnie inne inne spojrzenie na Japonię niż zwykle :). Dzięki!
Japończycy są dość dobrze znani ze swojej skłonności do przepracowania 😉
Super sprawa taki wywiad! Azjaci są w ogóle mega sfocusowani na wykonywaniu jakiś czynności i doprowadzania siebie do perfekcji 🙂 często też zapominamy, że za sukcesem jednostki stoi sztab innych ludzi 🙂
Dokładnie 🙂 fajnie czasem dowiedzieć się ile pracy wkładają takie osoby w to, by innym było możliwie jak najwygodniej 😉
całość zupełnie inna niż w PL! chociaż w ogóle nie siedzę w temacie piłki nożnej (nie moja działka 😉 ), to jednak widać, że podejście do pracy (jak i w ogóle do obowiązków) w Japonii mocno różni się od tego, do którego jesteśmy przyzwyczajeni!
PS. “Tosia” fajnie brzmi jako pseudo 😉
Zupełnie niespodziewany temat i super historia! Widać jego ogromną pasję i zaangażowanie 🙂