W niedzielę na Yamaha Stadium odbył się kolejny ligowy mecz. Przeciwnikiem Jubilo Iwata była drużyna Ehime F.C. znajdująca się aktualnie na 6. pozycji w tabeli. Pierwszy mecz zakończył się wygraną na wyjeździe 2:0, tym razem szczęście nie dopisało i choć zakończyło się ważnym „0 z tyłu”, to z przodu niestety też nic nie wpadło i trzeba było zadowolić się bezbramkowy remisem. Nie byłoby w tym meczu nic nadzwyczajnego, zwykła ligowa niedziela, spotkanie o 16:00, stadion prawie pełny, ale tutaj to akurat nic dziwnego ( ponad 12 200 kibiców na trybunach podczas rywalizacji drugoligowców), mnóstwo atrakcji zorganizowanych dla sympatyków przed pierwszym gwizdkiem, ale przecież o tym już było… Tym razem jednak wyjątkowy był motyw przewodni meczu. Pierwsze 10 000 osób wchodzących na stadion dostało rękawice. Bramkarskie. Fakt, papierowe z gumką z tyłu, ale z przodu było zdjęcie Krzyśka, numer 21, polska i japońska flaga oraz wielki napis „KAMINSKI”.
Kiedyś dużo słyszałam o tym, jak to azjatyccy kibice uwielbiają swoich sportowców, że największe europejskie kluby sprzedają najwięcej swoich gadżetów podczas tournée po Chinach i Japonii, nawet w Ruchu kiedyś przewijał się pomysł wyjazdu drużyny do Chin, bo przecież dla klubu mogłoby się to okazać świetnym biznesem. Wtedy wydawało mi się to trochę absurdalne, ale widząc teraz tutejsze realia, wcale nie wydaje się to takie głupie. Oni UWIELBIAJĄ piłkę nożną i tych biegających po boisku facetów. W Iwacie na każdym kroku spotyka się kogoś proszącego o autograf, zdjęcie czy nawet uścisk dłoni, który dla tych ludzi wydaje się być czymś naprawdę wyjątkowym. Mnóstwo uśmiechów i przede wszystkim takie przekonanie, że wszyscy wokół chcą dla Ciebie jak najlepiej i chcą z całych sił pokazać Ci, że dziękują za wykonywaną pracę. Miła odmiana w przeciwieństwie do ciągłych wyzwisk i „kurew” lecących z trybun na polskich stadionach, które zwykle psują widowisko przygotowane przez prawdziwych sympatyków.
Ten niedzielny mecz też był swego rodzaju okazaniem sympatii. 10 000 osób mających na rękach podobiznę jednego z zawodników to naprawdę ciekawy widok 😉 8go sierpnia Jubilo zorganizowało podobną akcję dla Jay’a, Anglika który od tego sezonu odgrywa w drużynie jedną z kluczowych ról. Wtedy każdy dostał maskę z jego podobizną i z każdego zakątka stadionu na Stellę patrzył jej mąż 😉 Ty razem żeby się nie powtarzać były rękawice. Choć znaleźli się też kibice, którzy na własną rękę przygotowali sobie podobizny Krzyśka i siedzieli w nich na stadionie, a nawet chodzili w nich poza nim. Wyobraźcie sobie, że coś takiego organizuje Legia dla Nikolić’a, Podbeskidzie dla Zubasa, albo Ruch dla Gigołajewa… Moim zdaniem- nie ma szans. Święto na trybunach, mecz na całkiem fajnym poziomie, choć może pierwsza połowa nie zachwycała (przynajmniej porobiłam trochę zdjęć :p ),za to druga co chwilę powodowała przyspieszone bicie serca. Tylko wynik mógłby być lepszy. Remisy u siebie gdy walczy się o powrót do J1 z pierwszych dwóch pozycji w tabeli powinny być traktowane jako potknięcia.
Właśnie, jak to jest z tym awansem? Zaliczając ostatnio w szaleńczym tempie ostatni semestr na UJ (tak, wychodzi na to, że w 1,5 tygodnia sesji poprawkowej da się to zrobić) musiałam napisać pracę porównującą sport i rekreację w Polsce i Japonii. Pisząc o piłce nożnej zagłębiałam się trochę w szczegóły dotyczące awansów i spadków pomiędzy poszczególnymi dywizjami no i w najbardziej tu skomplikowaną- walkę o tytuł mistrzowski. Ale od początku. Z J3 do J2 awansują 2 pierwsze drużyny po zakończeniu sezonu. Sezon w J2 rozpoczyna się na początku marca, a jego runda zasadnicza trwa do końca listopada, z krótką 3 tygodniową w przerwą w okolicach sierpnia, w której zawodnicy nie mają wolnego, a rozgrywają spotkania w ramach Pucharu Cesarza. Do J1 awansują 3 drużyny. Dwa pierwsze miejsca gwarantują sobie bezpośredni awans, natomiast o trzecie miejsce, promujące do wyższej ligi biją się drużyny z miejsc 3-6 w play-off’ach rozgrywanych na początku grudnia. Dużo bardziej skomplikowana sytuacja ma natomiast miejsce w J1. Rozgrywki podzielone są tak naprawdę na 3 części. Dwie rundy zasadnicze oraz mini turniej o mistrzostwo kraju. Każda z dwóch rund zasadniczych wyłania „połówkowego” mistrza sezonu. Do końcowego turnieju awansują dwaj mistrzowie oraz drużyna z drugiego i trzeciego miejsca po zsumowaniu punktów z obu rund zasadniczych. Jeżeli mistrzem obu rund zostaje jedna drużyna to awansuje ona bezpośrednio do finału turnieju i czeka na zwycięzcę drugiego półfinału. Podobna sytuacja ma miejsce jeżeli mistrz pierwszej części sezonu, w drugiej części sezonu kończy na miejscu spadkowym. Wtedy mistrz drugiej części sezonu również bezpośrednio awansuje do finału, a dwa kolejne miejsca biją się o drugie miejsce pozwalające na walkę o tytuł mistrzowski. Do J2 spadają trzy drużyny, które po podliczeniu punktów obu rund mają najmniejszą liczbę zdobytych oczek. Dzieje się to jednak pod warunkiem, że drużyny awansujące z J2 przed sezonem otrzymały licencję na grę w najwyższej klasie rozgrywkowej. Jest to taka sama zasada jak ta, działająca w Polsce. Jedyną różnicą jest to, że licencje na grę w przyszłym sezonie przyznawane są przed tym aktualnym. Nie ma żadnych odwołań od decyzji ani specjalnego traktowania. Dzięki temu (albo może z powodu tego) Zweigen Kanazawa, znajdujące się teraz w górnej części tabeli gra tylko o wynik sportowy. Nie mają stadionu, który pozwalałby im na zakwalifikowanie się do J1, w związku z czym pomimo tego, że długi czas utrzymywali się na 3 pozycji nie mieli i tak szansy na awans.
Po 32 spotkaniach Jubilo zajmuje drugie miejsce w tabeli. Wyprzedza je tylko Omiya Ardija, rewelacja tegorocznych rozgrywek, mająca aż 10 punktów przewagi na 10 spotkań przed końcem sezonu. Jutro kolejny ważny mecz. Tym razem z powodu jednopunktowej przewagi nad trzecim Cerezo Osaka, o przysłowiowe „sześć punktów” przeciwko Thespakusatsu Gunma. Nie pozostaje nic tylko trzymać jutro z domu kciuki za chłopaków o 14 😉
Pod spodem galeria, a tu link do skrótu z niedzielnego meczu.