Wizyta w Polsce zaliczona, magisterka obroniona na piąteczkę i od czterech dni jestem znowu w Japonii. Ciągle jeszcze zmagam się ze zmianą czasu (nie mam pojęcia dlaczego zawsze mnie to tak długo męczy), ale dzisiaj rano, a w zasadzie w środku nocy o 5 miałam chociaż towarzystwo w postaci Krzyśka, który też się obudził. Nigdy nie sądziłam, że będziemy o takiej porze oglądać „Teorie wielkiego podrywu” 😛 Jednak dzięki tym super wczesnym pobudkom jakoś dzień się wydłużył i mam czas na mnóstwo rzeczy, w tym znowu po zakończeniu studiów (przynajmniej chwilowo 😉 ) na pisanie mojego bloga. Tym razem o tym jak wygląda kibicowanie w Japonii. Poniżej kilka sytuacji, które zapadły mi w pamięć 😉
1. Japończycy potrafią witać…
Jak wszyscy pewnie doskonale wiedzą i pamiętają w tym roku odbyły się Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro. Tak, tak Igrzyska, a nie Olimpiada- przez 3 lata licencjatu na AWF-ie tłukli mi do głowy, że Olimpiada to te 4 lata pomiędzy zawodami, a impreza, którą wszyscy oglądamy to Igrzyska Olimpijskie o czym niestety nawet dziennikarze sportowi zdają się często zapominać. Oczywiście nie mogło na nich zabraknąć także Japończyków, którzy jak się okazuje mają całkiem mocną kadrę w letnich dyscyplinach. Dowiedziałam się, ze zawsze przed Igrzyskami liczą na to, że medale przywiozą pływacy, zawodnicy grający w tenisa stołowego i uprawiający gimnastykę artystyczną no i oczywiście judocy i zapaśnicy. Japońska kadra olimpijska przywiozła z Brazylii aż 41 medali, dzięki czemu uplasowała się na 6 pozycji w generalnej klasyfikacji. Trzy z nich wywalczyli tenisiści stołowi z Iwaty! Jun Mizutani 27 letni zawodnik, który przywiózł brązowy medal za grę indywidualną i srebrny za rozgrywki drużynowe oraz najmłodsza w kadrze tenisa stołowego, 15 letnia Mima Ito, która zdobyła brąz drużynowy. Gdy po Igrzyskach wrócili do swojego rodzinnego miasta, przy głównej ulicy, którą widzimy z balkonu witały ich tłumy. Kilka tysięcy ludzi już godzinę przed ich przyjazdem ustawiło się wzdłuż trasy prowadzącej do Urzędu Miasta by okazać im wdzięczność i uznanie za to, co osiągnęli. Nad naszymi głowami latały 4 helikoptery telewizyjne na żywo relacjonujące powitanie sportowców, a na specjalnie przygotowanym dla prasy podeście stało z 10 kamer i niezliczona ilość fotoreporterów. Szczerze mówiąc nie widziałam jeszcze wcześniej czegoś takiego. Grała orkiestra, tańczyła grupa cheerleaderek, ludzie wymachiwali flagami, a Mizutani razem z Ito jechali specjalnie przygotowanym różowym kabrioletem. Naprawdę miło się oglądało, jak Japończycy cenią swoich sportowców i jak wyszli z domów w sobotę i poświęcili swój wolny czas tylko po to by przez 10 minut pooglądać parę olimpijczyków, która pochodzi z ich rodzinnego miasta i pokazać im jak bardzo się cieszą i ich wspierają.
(Okazuje się, że Mizutani jest też wielkim fanem Jubilo i jeszcze przed Igrzyskami pojawił się kiedyś na stadionie i po meczu zszedł na dół tylko po to żeby zrobić sobie zdjęcie z Krzyśkiem 😛 hah, szkoda, że nie mamy nigdzie kopii… 🙁 )
2. … ale potrafią też niesamowicie żegnać!
Latem tego roku odszedł z Jubilo Yuki Kobayashi. 24 letni, przesympatyczny zawodnik, który od sierpnia reprezentuje barwy holenderskiego sc Heerenveen. O jego odejściu do Europy mówiło się już dużo dużo wcześniej ,ale jakoś do tego nie dochodziło. Zawodnik młody, bardzo utalentowany, nazywany nadzieją japońskiej piłki nożnej. W wieku 18 lat został kapitanem Tokyo Verdy, a od 2012 roku grał dla Jubilo. Gdy podpisał w końcu kontrakt z holenderskim klubem, Jubilo i kibice postanowili go pożegnać. Pożegnać… wyprawić wręcz fetę po ostatnim meczu, który rozegrał w barwach klubu z Iwaty! W trakcie meczu z Gambą Osaka drużyna zdecydowała, że zagra jako kapitan, po spotkaniu wszyscy zawodnicy zeszli na boisko, na telebimach puścili filmik ze skrajnie wzruszającą muzyczką w tle, przedstawiający grę Yukiego i jego zdjęcia z meczów, następnie sam Yuki próbował coś powiedzieć, ale w zasadzie to głównie płakał, rodzina wręczała mu kwiaty, drużyna podrzucała do góry, zrobił rundę honorową wzdłuż trybun, gdzie najpierw skandowali jego imię kibice z Osaki (!), a później wszystkie inne trybuny. Na koniec wszedł po drabinie na najbardziej kibicowski sektor, gdzie sympatycy przekazali mu specjalnie przygotowaną koszulkę, śpiewali mu piosenki i dali megafon żeby mógł coś powiedzieć, co oczywiści skończyło się kolejnymi łzami. Powiem szczerze, że takiego pożegnania to ja nigdy nie wiedziałam. Na tym meczu była akurat obecna rodzina Jay’a (angielskiego zawodnika Jubilo), która stwierdziła, że nawet Gerard w Liverpool’u nie miał takiego pożegnania. Szczerze mówiąc Beckham’a gdy kończył karierę na stadionie PSG też tak nie żegnali. A Yuki to po prostu 24 latek, który rozegrał kilka sezonów w Jubilo, nie żadna legenda klubu, która przez 20 lat nie zmieniła barw, czy utytułowany członek kadry narodowej, ale japońscy kibice postanowili go porządnie pożegnać… Założę się, że w trakcie tej sytuacji chociaż przez sekundę zastanawiał się jeszcze czy na pewno dobrze robi odchodząc do Holandii 😉
3. „Ekscesy kibicowskie”
O ile można je tym nazwać. Kultura kibicowania w Japonii wygląda zupełnie inaczej niż w Polsce, o czym już pewnie kilka razy wspominałam. Na stadionach w J1 bywa nawet po 30-40 tysięcy kibiców na każdym spotkaniu, chyba że obiekty są mniejsze to komplety po 12-15 😉 Sympatycy na trybunach śpiewają przez cały mecz, niezależnie od tego jaki wynik jest na boisku, skandują głównie przyśpiewki poszczególnych zawodników po akcjach z ich udziałem, a po przegranym nawet 0:5 spotkaniu podchodzą i mówią, że w następnym meczu będzie lepiej. Na trybunach WSZYSCY poubierani są w koszulki meczowe, wymachują specjalnie przygotowanymi flagami, transparentami i prowadzą po prostu bardzo pozytywny doping. Nie ma mowy o tym, żeby miało dojść do jakiś zamieszek. Kibice drużyn przeciwnych bardzo często siedzą zaraz obok siebie, a służby bezpieczeństwa sprowadzają się w zasadzie do stewardów, którzy w większości są emerytami przychodzącymi na spotkania w ramach wolontariatu, a ich głównym zadaniem jest sprawdzanie biletów i wskazywanie miejsc. Inne służby porządkowe nie są w zasadzie potrzebne, bo nic złego się nie dzieje. Gdy pokazywaliśmy innym zawodnikom albo ich rodzinom filmiki i zdjęcia z polskich stadionów, na których ujęte zostały oprawy z racami to przerażona Lisa zapytała, czemu się cieszymy jak palą nam się stadiony 😀 długo mi zajęło tłumaczenie, że to tylko tak wygląda i w zasadzie nie jest niebezpieczne 😛 Największym ekscesem kibicowskim jaki kiedykolwiek wydarzył się na stadionie w Japonii było rzucenie pustej butelki z jednego sektora na drugi podczas derbów pomiędzy Jubilo, a rywalem z tej samej prefektury, czyli Shimizu S- Puls z Shizuoki. Hah- rzucenie butelki! 😀 i to zdarzyło się to dobrych kilka lat temu. W zeszłym roku gdy to samo Shimizu spadało z J1 do J2 kibice po jednym ze spotkań rzucili kilkoma kamieniami w autokar- co to była za afera! Mówili o tym dosłownie wszędzie i wszyscy! Gdy słuchaliśmy tego i nie wyglądaliśmy chyba na specjalnie zdziwionych opowiadając o tym, jak w Polsce kibice czasem bili swoich zawodników za złe wyniki, albo ściągali z nich koszulki to zdziwienie na twarzach japońskich znajomych było nie do opisania. Jednocześnie pytali, czy zawodnicy nie boją się w takim razie grać tam w piłkę 😛
4. Jednak zapomnieli chyba o wolności słowa
W związku z tym, że na trybunach wygląda to jak wygląda to gdy podczas jednego z meczów w ramach początkowej fazy rozgrywek o Puchar Cesarza, kilka dni przed tym jak poleciałam we wrześniu do Polski, jeden z kibiców postanowił na głos wyrazić swoje niezadowolenie, to zobaczyłam sytuację, której nie byłabym sobie w stanie wyobrazić w najdalej idących fantazjach. Jubilo grało przeciwko jakiejś drużynie uniwersyteckiej. Wystawiony do meczu był drugi skład. Środek tygodnia, na trybunach kibiców było mniej niż zwykle, bo to dopiero pierwsze mecze w tym cyklu rozgrywek plus przeciwnik mało atrakcyjny i gdzieś w okolicach 60 minuty, gdy Jubilo prowadziło już chyba 4 czy 5:0 na trybunach na jakieś 30 sekund zapanowała cisza. Wtedy coś podkusiło pewnego pana w średnim wieku do krzyknięcia na głos zdania pod tytułem „Gracie z drużyną uniwersytecką- powinniście strzelić już więcej bramek!” (przetłumaczyła nam na angielski żona jednego z zawodników). Żadnych przekleństw, obrażania zawodników, kibiców przyjezdnych czy sztabu. Ot takie wykrzyczane stwierdzenie. Boże drogi co się po tym zaczęło dziać! Trener Jubilo, Nanami, podszedł pod trybuny i odkrzyknął coś po japońsku w stronę kibiców. Na trybunie zapanowała kompletna cisza. Słychać było tylko okrzyki grających zawodników, którzy o dziwo nie stanęli, a grali dalej 😉 Po chwili do Nanamiego dołączyli inni członkowie sztabu szkoleniowego i wszyscy stali rozmawiając i pokazując palcami w stronę sektora. Po kilku minutach trener wrócił pod linię boiska i zaczął gorączkowo przechadzać się z jednej strony na drugą non stop świdrując wzrokiem kibica, który odważył się na skrytykowanie gry jego drużyny. Trenerowi nie dawało to spokoju, aż w końcu zawołał jednego z pracowników klubu i jeszcze jednego członka sztabu szkoleniowego, który jest kimś w rodzaju kierownika drużyny. Stanęli pod sektorem i trener zapytał innych kibiców kto dokładnie to krzyknął. Jakie było moje zdziwienie gdy ludzie zaczęli wstawać i pokazywać na delikwenta palcami. Pff nie tylko ludzie!!Niektórzy zawodnicy z pierwszego zespołu, którzy siedzieli w swojej loży również się podnieśli pokazując palcem na „niegrzecznego kibica”. Po chwili zwołana przez trenera „grupa szybkiego reagowania” znalazła się na trybunie by wyprowadzić z niej nieszczęsnego kibica. Razem ze Stellą, żoną Jay’a byłyśmy w takim szoku, że ciężko było dobrać jakiekolwiek słowa w trakcie opisywania tej sytuacji. Ostatnie 10 minut meczu przesiedziałyśmy jak na szpilkach tylko czekając na ostatni gwizdek by móc jak najszybciej zejść na dół i siąść przy szatniach, gdzie zawsze po meczach czekamy na chłopaków. Niesforny kibic został zamknięty w jednym z pomieszczeń na dole, a zaraz po gwizdku cały sztab szkoleniowy poszedł do niego żeby go sprowadzić na ziemię i pokazać jego miejsce w szeregu. Tak wyprowadzonego z równowagi, na co dzień bardzo przyjemnego i pozytywnego trenera nie widziałam jeszcze nigdy. Po kilku dniach dowiedzieliśmy się, że w trakcie rozmowy ze sztabem szkoleniowym kibic nie przyznawał się do tego, że to on śmiał w ten sposób krzyknąć do zawodników. Gdy wyszli, pojawiła się u niego ochrona z kartką papieru i długopisem żądająca by przyznał się do tego na piśmie. Następnego dnia po meczu, z samego rana Pan Kibic, który ośmielił się na ten godny pożałowania akt niesubordynacji przyniósł do klubu pisemne przeprosiny tłumacząc, że przez noc przemyślał swoje zachowanie i chce przeprosić cały klub, kibiców, sztab i zawodników za swoje zachowanie.
:O!!!
Wyobrażacie sobie taką sytuację w Polsce?! 😛 albo gdziekolwiek w Europie? 😀 gdzie kibice zwykle wyładowując swoje codzienne frustracje wyzywają zawodników od najgorszych, ich rodziny, matki i w zasadzie wykrzykują wszystko co im ślina na język przyniesie? Swoją drogą to stwierdziłyśmy ze Stellą, że całe szczęście, że nikt nie rozumie tego, co czasem krzyczymy podczas meczów, bo już dawno obie skończyłybyśmy z dożywotnimi zakazami stadionowymi 😛
Jeżeli podobał Wam się wpis zachęcam do klikania serduszka w lewym górnym rogu oraz komentowania
1 komentarz
Its such as you read my thoughts! You seem to know a lot approximately this, like you wrote the ebook in it
or something. I think that you simply can do with a few percent to force the message house a bit,
however instead of that, this is magnificent blog.
A great read. I will certainly be back.